poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział III


Nie mam już monobrwi. Teraz, kiedy ją zgoliłam, wyglądam jak prawdziwa kobieta. Zrobiłam to z myślą o uroczym karle, z którym miałam biologię parę dni temu. Od tamtego czasu nie pokazał się w szkole, ale tata mówił mi, że panuje epidemia biegunki. Z tego też powodu codziennie każe mi jeść cement. To dobra metoda, bo od tygodnia nie czuję "grubszej potrzeby" i nawet nie szkodzi mi płyn do higieny intymnej wujka Władka. Jedyna wada jest taka, że trochę chrupie w ustach i wchodzi między zęby. Ale to nie jest dla mnie problemem, bo wujek Władek spruł ostatnio skarpetki, więc mam nitkę, którą ten cement wygrzebuje.
On też lubi jeść gruz. Myślę nawet, że może być cyganem, dlatego pewnego dnia, gdy zaproponował mi pójście na party kółka garncarskiego, zgodziłam się. Doszliśmy tam na piechotę, bo wujek zapewnia, że nic tak nie ujędrnia pośladków, jak spacer o zmierzchu.
Było tam około dziesięciu mężczyzn. Siedzieli w kole po turecku. Przy wejściu podano nam różowe szlafroki i urocze czepki na głowę. Wyglądałam w nich naprawdę szałowo. Szczególnie, że wczoraj pierwszy raz ogoliłam nogi. Tata był zadowolony, bo teraz w końcu  może zmienić ściółkę śwince morskiej Władka. Twierdził, że trociny są zbyt drogie, a wujkowi potrzebny jest nowy żel. Wczoraj nawet się o to pokłócili.
Usiadłam koło młodego chłopaka. Był bardzo wysoki i opalony. Miał może szesnaście lat. Długie czarne włosy Severusa Snape'a wspaniale komponowały się z jego dziewiczym wąsikiem. Lubię naturalne piękno.
-Jestem Jacqube- podał mi spoconą dłoń- ty pewnie jesteś Bella.
-Tak, zgadza się- uśmiechnęłam się szeroko. Zdałam sobie sprawę, że znów nie umyłam zębów. Z moich ust uniósł się zielonkawy opar. Mój nowy znajomy nie zwrócił na to uwagi. Rozległ się ostry dźwięk. To mężczyzna na wózku inwalidzkim stukał w swoją maszynę garncarską.
-Chłopcy...- zaczął.
-I dziewczynki!- wtrącił wujek.
-Tak i dziewczynki! Zabieramy się do pracy.
Na sali zapanowała cisza, przerywana jedynie buczeniem kręcących się maszyn i plasku gliny.
-Kojarzysz może jakiegoś karła?- zapytałam Jacqube'a. Nagle wyprostował się.
-Eduardo Fullen...-mruknął- nie radzę ci się z nim zadawać.
-Dlaczego?-zapytałam zdziwiona.
-Nie powinienem ci tego opowiadać, ale widzę, że tylko to może ci pomóc. Otóż wszystko zaczęło się od tego, kiedy mój ojciec, ten na wózku, jak co dzień odniósł mnie do okienka życia. Pierwszy raz od wielu miesięcy zauważyłem tam drugiego chłopca. Od tej pory nasze drogi ciągle się schodziły. Później zapisano nas do wspólnego przedszkola. Gdy pewnego dnia myślałem o świerszczyku mojego ojca, Eduardo wrzasnął całe gardło:
-Jacqube ma brudne myśli, proszę pani!!
Zastanowiło mnie to. Czy on może czytać w myślach? Nie to było jednak najgorsze. Nasza klasa miała wystawić spektakl pt. "Kopciuszek". Zawsze chciałem być księżniczką, ale pani stwierdziła, że Fullen jest lepszy. Nie wiedziałem jak odnaleźć się w roli czarownicy.
Dobrze, że kółko garncarskie zapewnia mi urocze sukienki. To najlepsze miejsce i tu czuję się sobą -zakończył.
Nie odpowiedziałam. Czułam, że nie zdradził mi wszystkiego. Opuściliśmy party po trzech godzinach. Wujek Władek był usatysfakcjonowany. Kupił mi parówki w bjedronce, które ugotowałam na kolację.

8 komentarzy:

  1. hahahahahahahaha. nie mogę. fajne. miło się czyta mimo iż lubię zmierzch. piona :3

    www.the-eighth-color-of-the-rainbow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog nie ma na celu obrażania Zmierzchu ;) Pioonaa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię "Zmierzchu", w związku z czym parodie wydają mi się zwykle dużo lepsze, a i przy tym można się pośmiać.
    Tutaj także znalazłam dużo zabawnych elementów, czyta się wszystko lekko i pod żadnym pozorem nie na poważanie. Rzadko widuje się tego typu opowiadania, które mają na celu po prostu podejście do czegoś z ironią i rozluźnienie czytelnika.
    Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to fakt, że tekst mógłby być jeszcze bardziej zgodny z oryginałem, raczej w kierunku wyolbrzymiania charakterystycznych (i godnych pożałowania zarazem) elementów książki. Głównie na tym polega parodia. Nie wkładałabym więc w to wielu niepotrzebnych elementów, a uczyniła z tego bardziej inteligentną niż głupkowatą parodię, taką, jaka powinna być.
    Nawiasem mówiąc, nagłówek mnie po prostu powalił, podobnie jak pierwsze zdanie ;D

    Pozdrawiam,
    Animi (mowa-snow.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  5. O maj gasz, ta parodia jest świetna xD " z tego powodu codziennie muszę jeść cement " ten tekst rozbawił mnie, u ciebie jest wiele śmiesznych tekstów i dzięki temu fajnie czyta się tą parodię :) Czekam na nową notkę z zniecierpliwieniem. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale będzie jeszcze więcej śmiesznych tekstów i powiedzeń :)

    Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie i również skomentujesz mojego bloga Moda-na-kolorowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Takiego doświadczyłem exspiriens że mnie dałn opuścił🍞

    OdpowiedzUsuń
  7. ,, Zawsze chciałem być księżniczką, ale pani stwierdziła, że Fullen będzie lepszy'' Rozwaliło mnie to ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem fanem Zmierzchu i wkur*ia mnie to, że tak go wyśmiewasz. Napisz coś swojego a nie obrażaj tej sagi.

    OdpowiedzUsuń